czwartek, 29 września 2011

Wybory, wybory, wybory

Przez ostatnie tygodnie, a zapewne kilka kolejnych także, żyjemy wyborami. Włączamy telewizor i widzimy kandydatów. Włączamy radio i słyszymy kandydatów. Otwieramy gazetę i czytamy o kandydatach. Nawet w Internecie ich pełno. Strach do lodówki zajrzeć.
Żeby jeszcze to były jakieś konkrety. Na ogół jest głośno o dwóch partiach, które nieustannie toczą ze sobą wojnę. Przypomina mi to spór elfów i krasnoludów z uniwersum Warhammera, nosił on nazwę wojny o brodę i nikt do końca nie wiedział jak się zaczął, z czyjej winy i dlaczego ciągnie się latami. Mimo wszystko mam nadzieję, że swoim wnukom nie będę musiał opowiadać, jak zaczęła się ta wojna, zwyczajnie liczę na to, że skończy się razem z dwoma ugrupowaniami, a ludzie przejrzą na oczy. Stan wojenny przeżyliśmy, a jeśli ktoś tęskni za szabelką to może się zaciągnąć do wojska, które uległo uzawodowieniu, droga wolna.
Przydałoby się jednak, żeby ktoś zajął się rządzeniem. Dlatego też proponuję, aby Wasz kolejny głos był oddany świadomie. To znaczy, że powinniście uwzględnić też istnienie partii innych niż dominujące, które to zawiodły większość z nas już niejednokrotnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz